Przejdź do treści
Home » Blog » Koniec morskiej farmy Alpha Ventus – symboliczna porażka niemieckiej polityki klimatycznej?

Koniec morskiej farmy Alpha Ventus – symboliczna porażka niemieckiej polityki klimatycznej?

20250308 112616
Udostępnij ten artykuł!

Loading

W Niemczech kończy działalność pierwsza morska farma wiatrowa Alpha Ventus, położona na Morzu Północnym, około 45 km od wyspy Borkum. Powód? Brak rządowych dopłat, które przez lata sztucznie utrzymywały ten projekt przy życiu. Decyzja ta stawia pod znakiem zapytania całą niemiecką politykę zielonej energii i każe zadać kluczowe pytanie: czy odnawialne źródła energii faktycznie są tak opłacalne, jak nam się wmawia?

 

Zbudowana z opóźnieniem, zamykana przed czasem

Alpha Ventus to 12 turbin o wysokości 155 metrów, które mogły produkować około 60 MW energii – wystarczająco, by zasilić 50-tysięczne miasto. Jej budowa była jednak pełna problemów i opóźniła się o niemal dekadę, zanim w końcu zaczęła działać w 2010 roku. Niemiecki rząd zagwarantował jej 12-letnie subsydia, które wygasły w 2023 roku. Okazało się, że w realiach rynkowych projekt przestał się opłacać, a jego dalsze funkcjonowanie było ekonomicznie nieuzasadnione.

To nie tylko przypadek Alpha Ventus. Wkrótce podobny los może spotkać inne wczesne projekty offshore, które zbudowano w oparciu o hojne rządowe dopłaty. Gdy Berlin przestał „dosypywać” pieniędzy do interesu, ekonomia tych przedsięwzięć szybko przestała się spinać.

Eko-iluzja? Zielona energia tylko na dopłatach

Zamknięcie Alpha Ventus to przykład na to, że odnawialne źródła energii często funkcjonują wyłącznie dzięki dotacjom rządowym. Jak donosi serwis Bankier, cena energii z tej farmy w czasach subsydiów była cztery razy wyższa niż obecna rynkowa cena prądu. To oznacza, że przez lata niemieccy podatnicy dopłacali gigantyczne sumy, by utrzymać ten projekt przy życiu – mimo że jego opłacalność była wątpliwa.

To także znak, że niemiecka polityka klimatyczna może wejść w nową fazę. Starzejące się farmy wiatrowe będą wymagały demontażu, a ich miejsce mają zająć nowe projekty – pytanie tylko, czy i one nie będą zależne od rządowych pieniędzy.

Co z odpadami? Milcząca katastrofa ekologiczna?

Kolejne pytanie brzmi: co stanie się z całą infrastrukturą farmy wiatrowej Alpha Ventus? Turbiny, fundamenty, kable – wszystko to nie zniknie magicznie, a utylizacja takiego sprzętu jest kosztowna i problematyczna. Do tej pory politycy i ekolodzy unikali tego tematu, ale fakty są takie, że turbiny wiatrowe generują ogromne ilości trudnych do przetworzenia odpadów.

Czy Niemcy zadbają o ekologiczną utylizację? A może rozmontowane turbiny trafią do Polski, jak sugeruje ironicznie część komentatorów? Czy Donald Tusk i Paulina Hennig-Kloska zdecydują się na zakup używanych niemieckich wiatraków za pieniądze polskiego podatnika? To nie jest scenariusz science fiction, ale realna możliwość – w końcu Polska wielokrotnie przejmowała niemieckie „zielone” rozwiązania, często bez głębszej refleksji nad ich ekonomicznym i ekologicznym sensem.

Czas na zmianę kursu?

Upadek Alpha Ventus powinien być przestrogą – zarówno dla Niemiec, jak i innych krajów, które bezkrytycznie podążają drogą „zielonej transformacji”. Jeśli odnawialne źródła energii są tak świetnym rozwiązaniem, to dlaczego nie są w stanie przetrwać bez rządowych miliardów?Niemcy, które jeszcze kilka lat temu zamknęły swoje elektrownie jądrowe i węglowe, teraz stają przed dylematem: albo wrócą do stabilnych źródeł energii, albo będą dalej subsydiować nierynkowe projekty wiatrowe i solarne. To moment, by postawić sobie fundamentalne pytanie – czy „zielona energia” to rzeczywiście przyszłość, czy tylko drogie marzenie, które bez rządowego wsparcia rozsypuje się jak domek z kart?

 

O autorze: Łukasz
Polityka, Ciekawostki, oko na świat.

Napisz komentarz

Uwagi

Brak komentarzy
Łukasz

Łukasz

Polityka, Ciekawostki, oko na świat.View Author posts

Review Your Cart
0
Add Coupon Code
Subtotal